Na Niedzielę Radości pośrodku Wielkiego Postu:
Uwielbienie Boga, –
– Który Jest, dlatego, że jest, dlatego kim jest – On, który stworzył wszystko. Nas i to co wokół nas, i to co w nas, jednak pozostawiając nam całkowicie wolny wybór tego, co w sobie umieścimy, do czego się przywiążemy, czym będziemy władać.
Uwielbienie jest darem, znakiem przeniknięcia wnętrza – serca i duszy – strumieniem „wody żywej” Ducha Bożego, ducha pokoju i świętości. Nasze serce wznosi się ku Niemu i znika zapatrzenie we własna osobę. Serce pokornie uznaje wszechmoc Stwórcy i doświadcza Jego Miłości, którą się raduje i pokoju, który jak mówi św. Paweł, przewyższa wszystko na tym świecie.
Uwielbienie jest najwspanialszą, najskuteczniejszą i najmilszą Bogu modlitwą. W niej zbliżamy się do prawdy – kim jest On, godzien wszelkiej czci, Wszechmocny i kim jestem ja przed Jego obliczem ….. Nie ma uwielbienia bez oderwania się od swego „ ja” i zachwytu nad Jego „Ja Jestem”, zachwytu nad Jego niepojętą Miłością, której wtedy Pan raczy udzielać.
To bardzo trudne, gdyż najbardziej lubimy jednak modlitwy prośby – najlepiej nam wychodzą, wciąż potrzebujemy oparcia na własnej woli i nie chcemy wypuszczać z rąk wodzów – „ kierownicy” swego życia.
Przygięci ciężarem pełnej odpowiedzialności za wszystko, utrudzeni codziennością i skutkami smogu grzechowego zatruwającego środowisko duchowe nie czujemy już potrzeby uwielbiania,
nie potrafimy radośnie wychwalać Pana.
„ Chodźcie, powróćmy do Pana. On nas zranił. On też uleczy. Jego przyjście jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, jak deszcz późny, co nasyca ziemię. …. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń.” – powiedział Pan do proroka Ozeasza(Oz 6,1-6) Wciąż słychać pełne tęsknoty „pragnę”. Któż nie pragnie miłości, jesteśmy przecież na Jego obraz i podobieństwo. Tyle, że nasza miłość podobna do chmur
o świtaniu lub rosy, która prędko znika.
Najdłuższa z ksiąg Pisma to Psalmy – natchnione hymny skupione na Bogu, pełne ludzkich uczuć, emocji, cierpienia, radości, leku i zachwytu. Uczą uwielbienia Boga obecnego w każdym momencie życia, Boga w którym żyjemy, poruszamy się, jesteśmy. Nasz oddech jest Jego Tchnieniem życia, możemy oddawać Mu cześć każdym oddechem, milczeniem przed Nim, śpiewem i tańcem, wychwalaniem Go słowami i bez słów, okrzykami radości – gdy już nauczymy się o Nim pamiętać. Wiedząc, że nic bez Niego nie możemy uczynić, można użyć naszej mocnej strony – modlitwy prośby – do Ducha św. o otwarcie na łaskę uwielbiania.
Św. Ambroży, doktor kościoła, pisze o Psalmach jako o instrumentach – „Psalmista sięgał po niego, aby z pomocą Ducha św. muzyka niebios rozbrzmiewała echem po całej ziemi. Poruszając palcami martwe struny odnajdywał harmonię, aby do Nieba mogła się wznieść pieśń chwały. Abyśmy więc mogli otrzymać łaskę prawdziwej pobożności, która będzie miła Panu, musimy najpierw umrzeć dla grzechu, a następnie nadać harmonię naszemu ziemskiemu życiu przez dobre uczynki”.
Św. Augustyn, również doktor kościoła , mówi : „ Śpiew to wyraz radości, a właściwie miłości. Kto potrafi miłować nowe życie, ten umie śpiewać pieśń nową”. Wzywa nas, abyśmy stawali się przedmiotem pieśni chwały – miłością. Umierali dla siebie i stawali się uwielbieniem. Śmierć dla samego siebie to pokora i pojednanie. A więc prawdziwym celem uwielbienia jest przemiana naszego życia, jako najdoskonalsza forma oddania Bogu chwały.
„ O bracia i synowie, dzieci Kościoła, święte potomstwo z wysoka; o wy, odrodzeni w Chrystusie
i narodzeni z nieba, posłuchajcie Tego, który mówi przeze mnie: Śpiewajcie Panu pieśń nową. Uważaj jednak, aby życie nie świadczyło przeciw słowom.
Śpiewajcie głosem, śpiewajcie sercami, śpiewajcie ustami, śpiewajcie swoim życiem. Śpiewajcie Panu pieśń nową. Chcecie wyśpiewać chwałę Boga? Sami bądźcie tym, co śpiewacie. A jesteście Jego pieśnią pochwalną, gdy wasze życie jest dobre.”
Niech tak się stanie! Chwała Panu!
(W oparciu o : „Totalne Uwielbienie” Andi Oney, wyd. Mocni w Duchu).